poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Trudnie dobrego początki...




Ostanie dni, tygodnie były dla mnie intensywnie spędzonym czasem w sferze prywatnej jak i zawodowej :) Święta wielkanocne upłynęły pod znakiem babek, pasztetów, różnorakich wędlin i ryb, aż jak o tym pomyślę, to mam pełny brzuch.

W ostatniej klasie gimnazjum jest takie coś, jak egzamin gimnazjalny, który ma nas przygotować do pisania matury. Testy podzielone były na trzy dni, w każdym pisaliśmy dwa arkusze. Na pierwszy ogień poszedł polski i historia. Najbardziej ze wszystkiego obawiałam się rozprawki, która jest najokropniejszą formą pisemną, jaką świat widział. Myślę, że sobie dobrze poradziłam, bo piszemy co tydzień taką pracę na lekcji. Zadnia były łatwe, wręcz zbyt łatwe. Nad niektórymi zastanawiałam się, jaki jest haczyk.



Najlepsze zadnie :) Szczęśliwa urna doczekała się profilu na Facebooku.

sobota, 5 kwietnia 2014

Łatwo być szczęśliwym...


Na początku miałam zamiar napisać o szczęściu, ale po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że nie ma to większego sensu. Ja, 16-letnia nastolatka będę opisywać, co jest dla mnie szczęściem, a najlepiej wyjaśniłby to doświadczony psycholog po paruletnich studiach. Więc tylko napomknę co nie co o tej sprawie.

Szczęście dla każdego z nas może oznaczać coś innego. Jedni tą definicję przypisują sprzyjającym wydarzeniom, które są pomyślne, a inna grupa, utożsamia to z odczuciem szczęścia.

Mieć szczęście jest nie łatwo. Na nie składa się przypadek i traf, który nie każdy ma. Ja do tej grupy raczej się zaliczam. Zawsze jak jestem nieprzygotowana na lekcję, nauczycielka akurat mnie spyta, chociaż w klasie jest 28 innych osób. Idąc trawnikiem razem z 20 ludźmi, tylko ja wdepnę w psi kał. :) I tak całe życie. Mogłabym opisywać tyle tych sytuacji, ale pewnie zepsuł się komputer, przyciski z klawiatury by wyskoczyły albo nastąpiło zwarcie w przewodach. Chociaż bardzo, bardzo często napotyka mnie pech, to nie zaliczam się do osób pechowych. Od czasu, do czasu dopisuje mi szczęście, a ostatnio dość często.