Na początku miałam zamiar napisać o szczęściu, ale po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że nie ma to większego sensu. Ja, 16-letnia nastolatka będę opisywać, co jest dla mnie szczęściem, a najlepiej wyjaśniłby to doświadczony psycholog po paruletnich studiach. Więc tylko napomknę co nie co o tej sprawie.
Szczęście dla każdego z nas może oznaczać coś innego. Jedni tą definicję przypisują sprzyjającym wydarzeniom, które są pomyślne, a inna grupa, utożsamia to z odczuciem szczęścia.
Mieć szczęście jest nie łatwo. Na nie składa się przypadek i traf, który nie każdy ma. Ja do tej grupy raczej się zaliczam. Zawsze jak jestem nieprzygotowana na lekcję, nauczycielka akurat mnie spyta, chociaż w klasie jest 28 innych osób. Idąc trawnikiem razem z 20 ludźmi, tylko ja wdepnę w psi kał. :) I tak całe życie. Mogłabym opisywać tyle tych sytuacji, ale pewnie zepsuł się komputer, przyciski z klawiatury by wyskoczyły albo nastąpiło zwarcie w przewodach. Chociaż bardzo, bardzo często napotyka mnie pech, to nie zaliczam się do osób pechowych. Od czasu, do czasu dopisuje mi szczęście, a ostatnio dość często.
Trochę więcej można napisać o odczuwaniu szczęścia. Być szczęśliwym, to niesamowite uczucie. Masz wrażenie, że wszystko koło ciebie śpiewa i tańczy, a wszystkie ptaki przyleciały by cieszyć się twoim szczęściem. Wiem trochę zaszalałam w tym opisie. :D
Ostatnio często mam i odczuwam szczęście. Od początku roku zmieniłam nastawienie. Zaczęłam cieszyć się każdym dniem, każdą minutą spędzoną i od razu poczułam się lepiej. Wstając rano nie myślę o sprawdzianach, zadaniach, tylko o tym, co mnie ciekawego spotka. Może zapoznam się z jakąś osobą. Przeprowadzę interesującą konwersację z koleżanką albo z czego będziemy się dzisiaj śmiali na polskim (chociaż ciągle piszemy rozprawki, lubię ten przedmiot, bo rozmawiamy z panią o wszystkim, mając przy tym wielką frajdę). Radość sprawia mi powiedzenie sąsiadce: "Dzień dobry". Mówiąc prawdę wszystko.
Kiedy zdarzy się co niedobrego, nie uważam, że moje życie jest beznadziejne. Wynoszę z tego konsekwencje i jeszcze bardziej mnie to motywuje do działania. Wierzę, że po deszczy wyjdzie słońce i znowu będzie dobrze a może jeszcze lepiej.
Dlaczego mam być nieszczęśliwa? Mam kochająca rodzinę, przyjaciół, znajomych, którzy dają mi wielkiego kopa energii. Bardziej chcę żyć i doświadczać nowych wydarzeń. Bardziej jestem uśmiechnięta, od kiedy prowadzę bloga. Każdy komentarz o d Was sprawa, że się uśmiecham. Wtedy wierzę, że moje wypociny maja jakiś sens - chociaż najmniejszy.
Żyjemy w wolnym świcie bez wojen i zwad (no powiedzmy częściowych). Gdzie możemy robić wszystko, mówić co na się podoba. To daje dużego plusa do osiągnięcia szczęścia.
Trochę ten tekst niepoukładany, ale pisałam, co mi ślina na język przyniesie, dlatego wyszedł, jak wyszedł. Na koniec o to taki bonus: "Według niektórych neurologów, szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin". To tak aby trochę ten wpis był mądrzejszy.
ja jestem i cieszę się, że mogę to napisać :)
OdpowiedzUsuńps. a u mnie ? FLORAL na blogu, zapraszam! :)
I trzymaj się swojego nastawienia pozytywnego! Trzeba dostrzegać jasne strony życia i cieszyć się z małych rzeczy. Pechowcy, którzy mówią, że w ogóle nie mają szczęścia, tak naprawdę nie dostrzegają wokół siebie tych najmniejszych drobnostek, których nie jeden mógłby im zazdrościć.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńszczęście nie trwa wiecznie, dlatego każdą chwilę trzeba wykorzystywać w 100% :)
OdpowiedzUsuń